Poznajcie Olę! Na co dzień w Domu Apostołów pomaga innym młodym poznawać Pana. Jest formatorką w Regnum Christi Młodzi. Dziś dzieli się swoją więzią z Maryją, a pretekstem jest prywatna pielgrzymka do Medziugorie w Bośni i Hercegowinie, miejsca znanego z objawień.

Upłynął niemal rok od mojej pielgrzymki do miejsca określanego jako Konfesjonał Świata, czego mogłam doświadczyć na własnej skórze. To był mój pierwszy raz, kiedy odwiedziłam wioskę położoną między górami. 

Nie sądziłam, że zachwyci mnie ta miejscowość. Nie sądziłam, że łaska tego miejsca tak mnie otoczy i przesiąknie. W związku z tym zapragnęłam podzielić się krótkim świadectwem, jak przeżyłam to spotkanie z Maryją.

Cisza modlitwy była jak dom

Widzę na tle nieba białą, wyrzeźbioną postać. To ona. Czeka na mnie. Pośrodku skał i drzew, na zboczu góry Podbrdo. Nie mogłam oderwać od niej oczu. Onieśmielona jej obecnością, stawiałam kolejne kroki na kamiennej ścieżce, popychana wewnętrzną siłą. 

Rozejrzałam się wokół. Pielgrzymi we wszechogarniającej i błogiej ciszy gromadzili się, by oddać pokłon Pięknej Pani. Każdy jednak odnajdywał swoje miejsce do rozmowy nią. Spowijająca to miejsce cisza modlitwy była jak dom – otaczała ciepłem i zapraszała do środka. Podeszłam do Pięknej Pani tak blisko, jak tylko mogłam. Uklękłam, uśmiechnęłam się i wzruszyłam.

Figura Matki Bożej na wzgórzu w Medziugorie. Fot. Aleksandra Gacek.

Długo patrzyłam w jej łagodne oczy. – Dlaczego mnie tutaj zaprosiłaś? – zapytałam w myślach. Oczyma wyobraźni widziałam szeleszczące chusty, otulające jej postać, które falowały na wietrze. Czułam przyjemną woń kwiatów, które złożone były u jej stóp. Maryja wyciągała do mnie dłoń. Uśmiechała się tak kojąco i wyrozumiale, jakby wszystko o mnie wiedziała, jednocześnie czekając na moje słowa, na moje serce, na mnie samą… 

Chwyciłam jej wyciągniętą ku mnie dłoń. Dokąd zaprowadzisz mnie Maryjo? Do Betlejem? Nazaretu? Poprzez wzgórza do twej krewnej Elżbiety? Na Golgotę? 

Nie jestem sama na mojej drodze

Nie wiem, w którym momencie do moich oczu napłynęły łzy, ale zamiast emocji, moje serce zalała fala pokoju, jakiego dawno nie odczuwałam. Pokoju, którego tak bardzo potrzebowałam. Pokoju, który był wytchnieniem. To był prawdziwy dar Królowej Pokoju.

W sercu modliłam się fragmentem z Biblii: „Czemu zawdzięczam to, że matka mojego Pana przychodzi do mnie?” (Łk 1, 43).

Teraz, gdy wróciłam już z Medziugorie, pokój przychodzi do mnie, m.in. poprzez Różaniec. Podczas tamtej pielgrzymki ponownie zakochałam się w tej formie modlitwy. Ilekroć po nią sięgam (co czasem nie jest łatwe) – ogarnia mnie pokój. Zupełnie jakbym z każdym paciorkiem robiła kolejny krok i otrzymywała zapewnienie, że nie jestem sama na mojej drodze.

Aleksandra Gacek